Zawiadomienia ws. czołowych polityków PiS. Sejmowa komisja kończy prace
W czwartek sejmowa komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych zaprezentowała konkluzje z raportu końcowego ze swoich prac. Przypomnijmy, że planowano, aby w 2020 r., ze względu na pandemię COVID-19, wybory prezydenckie odbyły się korespondencyjnie. Ostatecznie plan się nie powiódł, a głosowanie odbyło się z opóźnieniem, ale w formie tradycyjnej. W ten sposób zmarnowano wiele milionów złotych.
– Komisja kategorycznie negatywnie ocenia ingerencję władzy wykonawczej w proces wyborczy. Decyzję o formie wyborów podjął człowiek nie sprawujący funkcji politycznej, prezes Jarosław Kaczyński – zaznaczyła przewodnicząca komisji, poseł KO Magdalena Filiks. – W ocenie komisji decyzje o wyborach korespondencyjnych podjął prezes PiS Jarosław Kaczyński. Nie był on członkiem rządu, a szefem największej partii. Komisja stwierdza jednak, że nie podjęło tej decyzji kierownictwo PiS – stwierdziła.
– To wybory, na które wydano 56 mln zł, a co nie uwzględnia postępowań sądowych w sprawie Poczty Polskiej oraz PWP, wybory, w których premier Mateusz Morawiecki zezwolił na to, żeby podlegli mu ministrowie podważyli autorytet Prezesa Rady Ministrów – wskazała.
Winny m.in. Morawiecki
Według komisji powodami, dla których wyborów korespondencyjnych nie zorganizowano, były: nieprzygotowanie legislacyjne, organizacyjne i brak porozumienia wśród samych rządzących.
Komisja zapowiedziała wnioski dotyczących konkretnych polityków. – Premier Morawiecki nie działał w granicach prawa i nadużył swoich uprawnień. Wszystko wskazuje na to, że Michał Dworczyk wprowadził premiera w błąd, że jego decyzje są zgodne z prawem. Nie zmienia to faktu, że premier powinien sprawdzić wszelkie informacje przed podjęciem decyzji – przekazała poseł Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic, która przedstawiała sprawozdanie. – W ocenie komisji kodeks wyborczy nie upoważniał premiera do tego, aby podejmować jakiekolwiek działania i decyzje w sprawie wyborów prezydenta. Premier powinien poczekać na wejście w życie przepisów o wyborach, albo wprowadzić stan nadzwyczajny. Mateusz Morawiecki zaryzykował złamanie prawa, godząc się na to ryzyko, wskazywała na to ocenia departamentu prawnego KPRM – dodała.
Z kolei poseł PSL Agnieszka Kłopotek mówiła o ustaleniach komisji ws. działań Jacka Sasina i Mariusza Kamińskiego. Według komisji "minister aktywów państwowych i jego urzędnicy działali w sposób daleko odformalizowany, co jest szczególnie rażące, jeśli wziąć pod uwagę organizację wyborów korespondencyjnych. Nie sporządzono oficjalnej korespondencji, notatek".
Wobec Artura Sobonia i Tomasza Szczegielniaka zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa dotyczyć ma przekroczenia uprawnień jako funkcjonariusz publiczny.